Dziewczynka z zapałkami?

Podstawowy obowiązek bliźniego - ogrzać w okresie zimowym inną osobę, a szczególnie ciepła tego potrzebującą. Wincentemu P.. urzędnikowi średniego stopnia w magistracie będącym również w średnim wieku bardzo żal było panienki, która wieczorową porą naprzeciwko jego domu chodziła pośniegowej brei oraz slocie w te i nazad po chodniku.

Chuchała przy tym w zziębnięte rączki, a ubierała się wyjątkowo cienko - mini spódniczka ze sztucznej, srebrzyste rajstopki, wdzianko na górę i czerwona torebka. Chodziła tak zima, lalo. Dość często zatrzymywały się przed nią samochody, widocznie należące do jej znajomych, po krótkiej dyskusji zabierali ją gdzieś na chwilę, albo nawet na godzinę jednak przywozili z powrotem. Niewdzięcznicy! Wincentemu P. bardzo było żal panienki, nie wiedzieć czemu raz brunetki, a raz blondynki (chyba zmieniała peruki). Chciał ją jakoś wypytać, pomóc przygarnąć, w końcu to drugi człowiek, ale bal się żony. nauczycielki. Chyba miałaby mu za złe tego typu kontakty. Tej spóźnionej zimy małżonka jednak wyjechała na tygodniowe ferie w górach. Więc się ośmielił podejść do spacerowiczki.

-    Przecie pani nerki przeziębi. To wyjdzie na starość - zagaił. Dziwka lat 24 Lidia M,. zwaną z powodu swoich talentów „Paryżanką", spojrzała na niego uważnie nie wiedząc czy sobie jaja robi, czy może jednak chce pociupciać i postawiła na tą drugą możliwość.

-    50 - laska. 60 - seks. 500 zeta - cala noc - wyrecytowała szybko i buchnęła urzędnikowi dymem papierosa marki Carmen prosto w twarz.

-    Laski nie potrzebuję, dziękuję, jeszcze jakoś chodzę, a co do seksu to żona wyjechała na tydzień, mieszkam naprzeciwko...

-    No to o co chodzi, grzejemy. Tylko dam znać Waldkowi, żeby się nie wnerwiał wysłała panienka szybko esemeska swoją świecącą niebieską komórką.

Jak tak weszli do ciepłego i zdjęła bolerko to od razu odtajała. Pociągnęła więc nosem potężnie.

-    Może chusteczkę ? - zaproponował gospodarz.

-    Masz co pić ? - odpowiedziała Lidia. Kiedy tak wywaliła w fotelu nogę na nogę nie musiał zgadywać jakie ma majtki, bo prostu ich nie miała.

-    Dlaczego pani nie nosi majtek? - bąknął Wincenty nalewając do szklaneczek 14 - letnią whisky.

-    Stanika leż nie noszę - tu rozpięła bolerko pokazując gospodarzowi dwudziestoletni biust. który sterczał bez silikonu śmiało w górę - tak jest szybciej,

Wincentemu P- zaczynało świtać, że dziewczyna nie jest sierotką z zapałkami tylko po prostu kurwą. Wiedział, że powinien ją wyprosić z domu. ale jego pala uważała zupełnie inaczej.

-    O, staruszku. ty jeszcze możesz - rozgrzana whisky, dziewczyna nie czekała tylko klęcząc rozpięła spodnie i uwolniła kutasa gospodarza. Odwaliła mu takiego francuza -i to bez prezerwatywy! że Wincenty P. strzelił spermą chyba na dwa metry sięgając prawie elektrycznego kominka.

-    Ale się tego nazbierało! - przeciągnęła się całkiem już goła panienka. To co robimy nockę? Spuszczę ci na 3 stówy. Miło tu u ciebie.

Kiedy Wincenty P. przerąbał dziewczynę raz na skórzanej kanapie, a drugi raz na puszystym dywanie i ciągle nie miał dość stwierdził, ze raczej ma spore erotyczne zaległości. Żona w nocy chciała przeważnie spać (Rano mam sprawdzian z kuratorium!), a on sam musiał strugać przed telewizorkiem swego banana.

Gospodarz sam nie wiedział kiedy naszedł go mocny sen a tu ..Paryżanka wsypała mu co trzeba do szklaneczki. Waldek ze szwagrem potem pracowicie wynosili mebelki i sprzęt elektroniczny, sąsiadom wyjaśniając, że państwo P. wyprowadzają się do domu w górach.

Rano gospodarz nasieniowody i portfel miał puste, o ogołoconym mieszkaniu nie wspominając, za to łeb miał pełen potężnego bólu. Niestety, nie każde miłosierdzie bywa wystarczająco nagrodzone.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz