Największe powodzenie ma pozycja i jej liczne warianty, w której partnerka leży na plecach z rozłożonymi nogami, a partner spoczywa na niej. Seksuolodzy szacuję, że dwie trzecie polskich par kocha się właśnie w ten sposób. Panie cenią ją za bliskość kontaktu z partnerem. Pozycja ta - w której kobieta przyjmuje, a mężczyźni ofiarowuje - jest zwana bardzo różnie: „po bożemu", klasyczna, numer jeden oraz misjonarska.
Skąd wzięła się ta ostatnia nazwa? Podobno misjonarze, którzy w poprzednich wiekach nawracali dzikich na dalekich wyspach, starali się im wyperswadować różne miejscowe sposoby uprawiania miłości. Zalecali pozycję klasyczną. Tubylcy jednak nie mogli zrozumieć, dlaczego Europejczycy przygniatają kobietę, aby z nią się kochać i nie ulegli misjonarskim namową. Zostali przy swoich pozycjach. Sukces duchownych był połowiczny - pozycje klasyczną zaczęto też nazywać misjonarską.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz