Od jakiegoś czasu bardzo zastanawiają mnie moje sny. Są trochę dziwne i nie wiem, co tak naprawdę oznaczają. Mam nadzieję, że nie moje prawdziwe, poważne pragnienia, bo to równałoby się rozejściem z facetem. Śni mi się miłość z kobietą albo z kobietami. Z wyglądu są zazwyczaj moim przeciwieństwem, a więc są pulchne, z wielkim, wybujałym biustem, który bardzo chętnie pieszczę. One liżą moją cipkę i ja to naprawdę czuję przez sen. Bodźce zazwyczaj są tak mocne, że dochodzę do orgazmu. Już nawet się zastanawiałam, czy to przypadkiem nie mój mąż mnie pieści w nocy, a ja dobudowuję sobie tylko scenariusz. Ale dlaczego biorą udział w nim kobiety? W codziennym życiu nie czuję do nich pociągu. Przynajmniej tak mi się zdaje.
Czy wielokąt seksualny to zbyt wiele?
Od początku naszego związku dbamy o to, żeby nie stał się on nudny i bezbarwny. Urozmaicamy go więc rozmaitymi gadżetami i wymyślnymi pozycjami. Jednak w pewnym momencie dotychczasowe „pomoce naukowe" okazały się nieco wysłużone.
Zapragnęliśmy „świeżej krwi". I wpadliśmy na pomysł anonsu prasowego, który miał nam znaleźć nowego (wspólnego) partnera. Spróbowaliśmy najpierw z Andrzejem. Zapowiadało się dobrze, ale szybko okazało się, że Włodek czuł się z lekka odrzucony Kiedy z kolei bawiliśmy się z Marią, doszło między nami do walki o jej względy. Wybraliśmy więc wtedy „wersję rozszerzoną" to jest igraszki z drugą parą. Zbyszek i Ania okazali się naszym „strzałem w dziesiątkę". Teraz każdy jest zadowolony nikt nawet na chwilę nie zostaje bez partnera. Aż trudno uwierzyć, ile przyjemności dają nam te wspólne spotkania. A do tego bardzo cementują nasz związek (dotyczy to również związku Zbyszka i Ani). Po tych niezapomnianych chwilach dobrze jest znaleźć się znowu tylko we dwoje...
Oczywiście bywają też bardziej skomplikowane wielokąty, ale to już temat na osobne rozważania. Jak sami widzicie układ „jeden na jeden" nie jest jedynym z bogatej palety naszych zachowań seksualnych.
Zapragnęliśmy „świeżej krwi". I wpadliśmy na pomysł anonsu prasowego, który miał nam znaleźć nowego (wspólnego) partnera. Spróbowaliśmy najpierw z Andrzejem. Zapowiadało się dobrze, ale szybko okazało się, że Włodek czuł się z lekka odrzucony Kiedy z kolei bawiliśmy się z Marią, doszło między nami do walki o jej względy. Wybraliśmy więc wtedy „wersję rozszerzoną" to jest igraszki z drugą parą. Zbyszek i Ania okazali się naszym „strzałem w dziesiątkę". Teraz każdy jest zadowolony nikt nawet na chwilę nie zostaje bez partnera. Aż trudno uwierzyć, ile przyjemności dają nam te wspólne spotkania. A do tego bardzo cementują nasz związek (dotyczy to również związku Zbyszka i Ani). Po tych niezapomnianych chwilach dobrze jest znaleźć się znowu tylko we dwoje...
Oczywiście bywają też bardziej skomplikowane wielokąty, ale to już temat na osobne rozważania. Jak sami widzicie układ „jeden na jeden" nie jest jedynym z bogatej palety naszych zachowań seksualnych.
Subskrybuj:
Posty (Atom)